Nawet 300 kilometrów na godzinę mknie piłeczka w jai alai, uważanym za jeden z najszybszych sportów na świecie. Jest podobny do baskijskiej peloty - rodzaju tenisa rozgrywanego na boisku otoczonym ściankami.

Do gry w jai alai, przypominającej nieco dość dobrze znanego w Polsce i w Europie squasha, potrzeba co najmniej dwóch ścianek, od których odbija się piłka z bardzo dużą szybkością. A to za sprawą specjalnej rękawicy, która ma kształt potężnej łyżki i działa jak wyrzutnia. Katapultowana z niej piłeczka leci nawet 300 km/godz.

W jai alai, sporcie znanym oficjalnie od 1875 roku (mecze rozgrywano jednak już setki lat wcześniej), gra się nie tylko np. w Kraju Basków (Hiszpania), ale też na Florydzie (Stany Zjednoczone), w Meksyku, Brazylii, na Filipinach, Kubie, we Włoszech, Indonezji, Chinach oraz Egipcie.

Specjalne są nie tylko ręcznie szyte piłki z koziej skóry (ważą ok. 125-140 gramów, wypełnione są brazylijskim kauczukiem), ale też rękawice, długie nawet do 70 centymetrów, wyplatane z łyka. Rekordzistą pod względem szybkości zagrania jest Jose Ramon Areitio (Rhode Island) - 302 km/godz. Ale dla porównania, Kanadyjczyk Jason Zuback zagrał piłkę golfową z prędkością 328 km/godz.

Więcej informacji: menway.interia.pl