Co jest rozbijane o kadłub statku podczas jego chrztu tuż przed wodowaniem?
Jedną z najstarszych tradycji morskich jest "chrzest statku" mający na celu odpędzenie złych duchów czyhających na nową jednostkę. W tej uroczystości najważniejszą rolę pełni Matka lub Ojciec Chrzestny. Oboje powinni się cieszyć, że czasy Wikingów odeszły już do lamusa. Wikingowie wierzyli, że ich krwawych bogów zadowoli jedynie równie krwawa ofiara. W związku z tym ich jednostki chrzczone były... krwią mordowanych niewolników. Podczas wodowania wyznaczeni wojownicy łamali karki wybranym, silnym niewolnikom, gdyż wierzono że ich dusze i krew "wzmocnią" nową łódź.
Na szczęście (dla jeńców i niewolników) z czasem chrzciny statku stały się bardziej humanitarne (choć i dziś czasem, zwłaszcza na statkach dla armatorów tureckich, w zwyczaju jest rytualne zabicie np. owcy i skropienie jej krwią burt statku). W XV wieku Anglicy zaczęli "chrzcić" swe jednostki za pomocą butelki wina. Rozbijając się o burtę statku, zapewniała mu pomyślność na morzach.
Francuzi, którzy od dawna mieli zatargi z Anglikami, musieli być od nich lepsi, dlatego też zmodyfikowali metodę chrzczenia statków i wino zastąpili szampanem. Wiązało się to także z większą widowiskowością, bo szampan rozbijał się i pienił bardziej efektownie niż wino.
Ten zwyczaj przyjął się w całym zachodnim świecie, choć na pewien czas zniknął z USA. Dodajmy, że działo się to w czasach prohibicji, w latach 20. i 30. XX wieku, kiedy to przywrócono chrzty czystą wodą.
Więcej informacji:
historia.trojmiasto.pl
REKLAMA