11 marca 1958 roku z bazy w Georgii wystartował B-47 Stratojet. Czekała go długa droga – w ramach operacji Snow Flurry wyruszał w transoceaniczny lot do Wielkiej Brytanii, a na wypadek wybuchu wojny miał na pokładzie bombę jądrową Mark 6 oraz plutonowy rdzeń, umieszczany w bombie przed zrzutem w celu jej uzbrojenia.

Gdy samolot przelatywał nad Karoliną Południową, w kokpicie zapaliła się kontrolka sygnalizująca problem z zaczepem bomby. W celu usunięcia awarii do komory bombowej wysłano nawigatora, którym był kapitan Bruce Kulka. Niestety, podczas usuwania problemu nawigator przez przypadek pociągnął za uchwyt odpowiadający za awaryjny zrzut bomby.

Zwolniony z zaczepów 4-tonowy ładunek spadł na drzwi komory bombowej, które ustąpiły pod jego ciężarem. Bomba wypadła z samolotu i spadła do ogródka Waltera Gregga w miejscowości Mars Bluff. Choć nie była uzbrojona, w jej wnętrzu znajdował się również konwencjonalny ładunek wybuchowy, który zmienił najbliższą okolicę w zgliszcza i wyrwał krater o średnicy 23 metrów.

Choć nikt nie zginął, to w wyniku zbombardowania przez Amerykanów własnego terytorium kilka osób zostało rannych a lej, mimo posprzątania bałaganu przez lotnictwo, pozostaje po latach jedyną atrakcją turystyczną Mars Bluff.

Więcej informacji: www.google.com