REKLAMA
Co z tego jest wykonywane za pomocą długopisu lub ołówka w dłoni?
Umiejętność ręcznego pisania jest nam współcześnie potrzebna na równi z umiejętnością reperowania kolczugi, ubijania masła czy wybierania miodu z barci. Dla pokoleń, które rozpoczynały edukację od stawiania w zeszycie w linie koślawych liter, może to zabrzmieć jak zamach na świętość, ale pismo odręczne przestaje być do czegokolwiek potrzebne.
Tak przynajmniej dwa lata temu stwierdził Stanowy Departament Edukacji z amerykańskiej Indiany, który dał szkołom wolną rękę w kwestii nauczania pisma odręcznego. Podobnie postąpiono na Hawajach, gdzie zamiast poświęcać czas na naukę kreślenia liter, uczniowie mogą ćwiczyć szybkie pisanie na klawiaturze, gdzie ewentualne błędy zostaną podkreślone albo poprawione automatycznie.
Choć może to oburzać tradycjonalistów, decyzje te tylko potwierdziły stan faktyczny. Świetnym przykładem jest scena z niedawnego głośnego w Stanach Zjednoczonych procesu, w którym uniewinniono George’a Zimmermana – członka straży obywatelskiej, który miał bez powodu zastrzelić czarnoskórego nastolatka.
Wtórny analfabetyzm? Zanim rzucimy łatwe oskarżenia, zerknijmy na kilka statystyk. Na zlecenie brytyjskiej sieci sklepów papierniczych przeprowadzono przed rokiem badania dotyczące odręcznego pisania.
Jak się okazało, średni czas, jaki upłynął od momentu, w jakim uczestnicy badania napisali coś na kartce papieru (nie list czy wypracowanie, ale cokolwiek!), wynosił 41 dni. To nie wszystko – aż jedna trzecia z nich nie pisała od co najmniej pół roku!
Więcej informacji:
gadzetomania.pl
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA