"Labirynt" niedawno obchodził 30. urodziny. Zmarły w 2016 roku David Bowie gra w filmie Jima Hensona tańczącego i śpiewającego Króla Goblinów. I widać, że świetnie się bawi.

"Labirynt" okazał się finansową klapą. Tak, dobrze przeczytaliście. Jeden z najbardziej kultowych filmów lat 80., ten w którym David Bowie biega w obcisłych rajtuzach i fryzurze godnej Limahla (wokalisty zespołu Kajagoogoo), przyniósł producentom w 1986 roku same straty. Na szczęście, odrobił je na rynku VHS.

"Labirynt" to opowieść o Sarze, 15-letniej Amerykance, która chodzi z głową w chmurach i marzy o wielkiej przygodzie. Narodziny brata nieco krzyżują jej plany, więc nastolatka nie pała do niemowlęcia zbyt wielką sympatią. Kiedy jednak chłopiec zostaje porwany przez Króla Goblinów, Jaretha, Sara wchodzi do magicznego "Labiryntu", w którym nie tylko przeżyje przygody, o jakich śniła, ale przede wszystkim dorośnie. Bo "Labirynt" to przede wszystkim opowieść o utracie niewinności i wchodzeniu w dorosłość, często porównywana do "Czarnoksiężnika z Krainy Oz" i "Alicji w Krainie Czarów".

Więcej informacji: cojestgrane24.wyborcza.pl