Od śmierci Jumbo upłynęło 129 lat, lecz jego historia nie przestaje wzruszać. Przyszedł on na świat w 1861r. w dżungli we francuskim Sudanie. Jego matkę zabili myśliwi, a on został schwytany i przywieziony do Europy. Po krótkim pobycie w ogrodzie zoologicznym w Paryżu przeniesiono go do Zoo w Londynie, gdzie stał się szybko ulubieńcem dzieci, którym okazywał serdeczną przyjaźń. W 1881r., mimo licznych protestów i 100 tys. błagalnych listów napisanych przez dzieci do królowej Wiktorii, Jumbo sprzedany został cyrkowi Barnum and Bailey i wraz z nim wyruszył do Ameryki. W czasie rejsu przez Atlantyk zaprzyjaźnił się ze swymi opiekunami i – jak mówią źródła historyczne – rozsmakował w szkockiej whisky, którą podawano mu regularnie “na dobre samopoczucie”. W Anglii długo opłakiwano jego utratę i do dziś jest w niej kilka pomników Jumbo i sporo pamiątek po nim.

Kiedy Matthew Scott, ukochany opiekun Jumbo, prowadził Jumbo i mniejszego słonia zwanego Tom Thumb w kierunku ich klatek, pojawił się nagle pociąg towarowy. Zdając sobie sprawę z niebezpieczeństwa, Matthew próbował skierować słonie na pobocze. Było jednak za późno; nadjeżdżający pociąg potrącił Toma Thumba z tyłu, mały słoń znalazł się w rowie i złamał nogę. W parę sekund później lokomotywa uderzyła w tylne nogi Jumbo i olbrzym runął na tył wagonu cyrkowego.

Więcej informacji: gazetagazeta.com