Poczuł to każdy, kto zbyt łapczywie ugryzł mocno zmrożone lody: potworny ból w skroniach i czole. Serrador badał więc łatwy do wywołania efekt „zamrożenia” mózgu, częstując uczestników badania lodowatą wodą. Badając przepływ krwi metodą dopplerowską, Serrador ustalił, że ból zawsze poprzedzany był „chluśnięciem” krwi do naczyń zlokalizowanych w przedniej części mózgu. Ten nagły przepływ wywoływał ciśnienie na czaszkę i dawał efekt zmrożenia. Gdy naczynia krwionośne ponownie się zwężały (pewnie po tym, jak podniebienie się ogrzewało), badany odczuwał ulgę.

Więcej informacji: www.national-geographic.pl