Czyngis-chan, noszący w młodości imię Temudżyn, był geniuszem i jednocześnie nieprawdopodobnym wręcz szczęściarzem. Wcześnie osierocony – ok. 1170 r. jego ojciec, dowódca jednej z licznych ord mongolskich, został podstępnie zabity. Chłopiec wówczas nie miał jeszcze dziesięciu lat, a zdołał zadbać o matkę i młodsze rodzeństwo w skrajnie trudnych warunkach. Ścigany niczym zwierzę przez wrogów i schwytany do niewoli, potrafił nie tylko zachować życie, ale po zdobyciu możnego protektora w osobie chana (władcy) Kereitów Togrula, w krwawych walkach zjednoczył wiele zwaśnionych dotychczas mongolskich plemion.

Więcej informacji: www.polityka.pl