30 lipca 1945 roku, storpedowany przez japońskich pilotów-kamikadze, w zaledwie 12 minut tonie na Pacyfiku amerykański krążownik USS "Indianapolis". Dla ponad 1000-osobowej to dopiero początek dramatu. Ratunek przyjdzie dopiero po trzech długich dniach. W tym czasie kilkuset marynarzy straci życie w największym ataku rekinów, jaki kiedykolwiek miał miejsce. Ocalałych 900 marynarzy unosi się na wodach Pacyfiku w dwukilometrowej plamie oleju. Pierwszego ranka marynarzy jest mniej już o setkę. Najciężej ranni i najbardziej wyczerpani utonęli w nocy. Właśnie wtedy, około południa, pojawiają się rekiny. Do wieczora ratunek wciąż nie nadchodzi, w szczękach ludojada na oczach zdesperowanych kolegów ginie pierwsza ofiara. Potem co godzinę będzie umierać średnio pięć kolejnych – i tak pożartych zostanie około 400 osób.

Więcej informacji: facet.wp.pl