„Wszystko, co widzisz, zawdzięczam spaghetti” – mawiała od zawsze Sophia Loren, która w tym roku skończy – wierzyć się nie chce – 82 lata. Kokieteria? O! Z pewnością nieraz się nią posługiwała, co więcej – nadal potrafi puścić chłopcom zalotne oko, powodując lekkie zmiękczenie młodych, wysportowanych nóg. Od zawsze zresztą działała na facetów jak magnes, uwodziła, flirtowała i – jakże by inaczej – karmiła (lubiła też podobno swoim wybrankom i przyjaciołom nadawać kulinarne przydomki, np. męża nazywała zrazikiem, a znajomych m.in. fettucine czy frittata).

A karmić lubiła i to w każdych warunkach. „W Moskwie tęsknota za domem, ale przede wszystkim za dobrą, śródziemnomorską kuchnią doskwierała grupce włoskich filmowców, aż wreszcie poruszona Sofia zaprosiła ich do swojego hotelowego apartamentu na spaghetti z prawdziwym, neapolitańskim sosem pomidorowym, bazylią i oliwą extra vergin, którą woziła zawsze ze sobą, podobnie jak makaron z mąki durum.

Więcej informacji: natemat.pl