W meduzach jest coś hipnotycznego. Nie bez powodu potwora, który samym spojrzeniem zamienia w kamień, Grecy nazwali Meduzą. Ale Grecy nie byli dla meduzy łaskawi. Kronikarz i historyk Apollodoros z Aten opisywał wężową łuskę na jej szyi, ciężkie spiżowe ręce, złote skrzydła, ostre dzicze kły i parszywe węże wijące się na jej głowie zamiast włosów. Meduzy bali się zarówno ludzie, jak i bogowie.

A przecież meduzy do tylko galaretowate stwory bez mózgu, bez serca, bez płuc czy skrzeli, bez kości i bez krwi. Jedyne, co mają, to gęby, żołądki i układ rozrodczy. Ich ciała w dziewięćdziesięciu pięciu procentach składają się z wody i dlatego parują na słońcu. Okazuje się, że tyle wystarczyło, by wiele z nich – w praktycznie niezmienionej formie – przetrwało ponad pięćset sześćdziesiąt milionów lat.

Bałtycka chełbia modra wyglądała mniej więcej tak samo ponad pół miliarda lat temu: okrągłe przezroczyste ciało z czterema gonadami i różowym oblamowaniem. Przetrwała trylobity, przetrwała tyranozaury, przetrwała mamuty.

Więcej informacji: www.vogue.pl