King, sam nazywany królem horrorów, okazuje się być niekończącym się strumieniem inspiracji dla reżyserów. W końcu w tym roku swoją premierę miał już "Smętarz dla zwierzaków", a przed nami premiera kolejnego filmu bazującego na pomysłach pisarza "Doktor Sen", również Netflix zapowiedział premierę filmu "In the Tall Grass". Dzieła Kinga - jego powieści i niezliczone opowiadania - zapewniają niezawodną pożywkę dla twórców filmowych.

"Mój pierwszy redaktor, Bill Thompson, mówił ludziom, że Stephen King ma w głowie projektor, co może mieć coś wspólnego z niektórymi elementami wizualnymi historii, które przyciągnęły producentów i reżyserów" - wyjaśnia King w rozmowie z "Vanity Fair". "Chociaż ja nie jestem najwłaściwszą osobą do udzielania tych odpowiedzi. Ja po prostu piszę historie" - dodaje.

Sam autor przyznaje, że nie przywiązuje on wielkiej wagi do tego, jak bardzo ekranizacje są wierne oryginalnej historii. Choć dla dobra filmu powinny być one dość wiernym zobrazowaniem. "Myślę, że ekranizacje są najlepsze, kiedy trzymają się blisko książek. Te, które lubię najbardziej, to te, które trzymają się blisko historii, widzę zmiany i rzeczy, które zostały dodane i mówię sobie: żałuję, że o tym nie pomyślałem" - przyznał w rozmowie z AP. (PAP Life)

Więcej informacji: www.rmfclassic.pl