Genezy zasolenia wody morskiej należy upatrywać już u początków powstawania naszej planety. Stygnącą planetę otaczały chmury, skupiające część wody, która potem miała znaleźć się na powierzchni Ziemi. Skorupa ziemska przez długi czas była bardzo gorąca. Dlatego każda spadająca na nią kropla wody zamieniała się w parę. Dopiero gdy powierzchnia Ziemi ostygła, para mogła się skroplić i zaczęły padać deszcze. Trwały one bez przerwy dnie i noce przez setki lat. W czasie ich trwania woda wypełniała baseny oceaniczne. Padając na powierzchnię kontynentów, rozpuszczała skały i zawarte w nich minerały. Następnie unosiła je do oceanów, sprawiając, że w ich wodach wzrastała ilość soli pochodzenia kontynentalnego.

Warto też wiedzieć, że tam, gdzie kiedyś było morze, a obecnie się cofnęło, powstały zbiorniki, w których po wyparowaniu wody pozostała sól. Kolejne warstwy geologiczne, nawarstwiające się przez tysiące lat, przykrywają więc teraz zbiorniki kopalnej słonej wody. Podobno, gdyby całą sól zawartą w morzach równo rozłożyć na powierzchni lądów, utworzyłaby warstwę grubości około 150 metrów — mniej więcej 50 pięter!

Dodatkowym źródłem zasolenia jest gleba i skały. Przesączając się przez nie, woda deszczowa rozpuszcza niewielkie ilości substancji mineralnych, a potem strumieniami i rzekami niesie je do morza. Proces ten nazywa się wietrzeniem. Oczywiście woda słodka zawiera tak mało soli, że smakiem nie da się jej wyczuć.

Więcej informacji: www.mlodybadacz.pl