Pieczony na całej patelni chrupiący holenderski naleśnik o angielskiej nazwie "Dutch baby pancake" nikogo nie pozostawi obojętnym. Jest bardzo łatwy w przygotowaniu, a ponadto jest niezwykle delikatny i po prostu rozpływa się w ustach. W połączeniu z tradycyjnym dodatkiem w postaci soku z cytryny i cukru pudru to nieziemska przyjemność z minimalnym wysiłkiem. Ten naleśnik coś pomiędzy brytyjskim Yorkshire pudding i holenderskim naleśnikiem pannekoek, który opisałam w artykule na temat kulinarnej podróży do Holandii. Naleśnik został wymyślony w USA, najprawdopodobniej w Manca's Cafe w Seattle. Kwestią sporną pozostaje sama nazwa tego dania. Ten naleśnik czasami w Stanach Zjednoczonych nazywa się niemieckim albo Bismarcka, choć najczęściej spotykaną nazwą jest Dutch baby pancake, czyli w dosłownym tłumaczeniu naleśnik holenderskie dziecko. Całe zamieszanie z powodu holendersko-niemieckiego pochodzenia tego dania wynikło najprawdopodobniej, dlatego, że Amerykanie grzeszą niewiedzą na temat innych krajów i narodów. W tym przypadku angielskie słowo Dutch (oznaczające holenderski) brzmi bardzo podobnie do niemieckiego słowa Deutsch (niemieckie słowo oznaczające niemiecki), dlatego przy tak dużej ilości dialektów i grup etnicznych w USA oba słowa brzmią tak samo i wskazują prawie na to samo pochodzenie. Tak czy inaczej, ten pulchny i niezwykle delikatny naleśnik jest bardzo smaczny i zdecydowanie warto go przygotować kilka razy.

Więcej informacji: picantecooking.com