Tylko dwa państwa na świecie nie posiadają prawa dotyczącego rozwodów - Filipiny, gdzie mieszka największa w Azji liczba katolików, oraz Watykan. Pierwszy z tych krajów zrobił jednak właśnie duży krok w kierunku legalizacji rozwodów.

Niższa izba filipińskiego parlamentu uchwaliła w trzecim czytaniu projekt prawa rozwodowego. I to mimo sprzeciwu prezydenta Rodrigo Duterte, który swoje małżeństwo... unieważnił.

Posłanka Emmi de Jesus powiedziała, że ustawa została napisana z powodu "krzyku kobiet uwięzionych w związkach pełnych przemocy". Jej zdaniem społeczeństwo potrzebuje pomocy rządu, aby móc legalnie wyswobodzić się z "małżeństw nie do naprawy".

Ustawę ostro krytykują hierarchowie kościelni. - Rozwód może być w istocie szybkim rozwiązaniem dla tzw. "nieudanych małżeństw", ale może zniszczyć te małżeństwa, które mogłyby być uratowane - ocenił abp Romulo Valles, przewodniczący konferencji Episkopatu Filipin. - Tam gdzie rozwód jest prezentowany jako prosty wybór, małżeństwa i rodziny łatwiej się rozpadają - dodał.

Obecnie na Filipinach można małżeństwo tylko unieważnić. Wymaga to jednak czasu i niekiedy dużych nakładów finansowych - zauważa Radio Watykańskie. Uczynił tak m.in. prezydent Duterte, który teraz, krytykując ustawę, martwi się o dobro dzieci, których rodzice się rozwodzą.

Więcej informacji: www.rp.pl