Obiekt australijskiej opery zna niemal każdy. Charakterystyczny kształt dachu nie daje bowiem o sobie zapomnieć. Jest wizytówką Australii. Jego projekt został wyłoniony w konkursie, w którym swoje prace zgłosiły w sumie aż 222 zespoły. Niemal każdy z nich przedstawił dopracowane koncepcje, które zawierały nie tylko rozwiązania konstrukcyjne, ale również wszelkie schematy i detale. Mimo to późniejszy zwycięzca nadesłał tylko wstępne szkice.

Śmiały projekt okazał się jednak niezwykle trudnym orzechem do zgryzienia na etapie budowy. Rozpoczęła się ona bowiem w czasach, gdy projektowanie wspomagane komputerowo było zaledwie marzeniem w głowach ówczesnych inżynierów, a stworzenie skomplikowanego projektu konstrukcji, w której każdy element był inny, stanowiło nie lada wyzwanie.

W trakcie prac okazało się jednak, iż wyzwanie przerosło Utzona. W 1966 roku, gdy koszty budowy znacznie przekroczyły zaplanowany budżet (ostatecznie wyniosły one 102 mln $ zamiast 7 mln $), a w wyniku wyborów do władzy doszli politycy nie darzący architekta zaufaniem (jednym z haseł zwycięzców było „zrobienie porządku z operą”), twórca wyjechał z Australii, a zadania dokończenia projektu podjęła się grupa młodych miejscowych architektów.

Charakterystyczny dach opery ma według zamysłu architekta przypominać gigantyczne, nakładające się na siebie muszle małż. Składa się on 2 194 betonowych elementów pokrytych 1 056 006 samoczyszczących się płytek wytworzonych specjalnie dla tej inwestycji w Szwecji

Więcej informacji: stanislawhyrnik.pl