Jak mówiono na mechanicznego rekina używanego na planie w filmie "Szczęki" 1975 roku?
Przerażający filmowy ludojad był oczywiście atrapą (a właściwie trzema, każda kosztowała 250 tys. dolarów), zrobioną z poliuretanu. Miał 7 metrów, 20 cm długości i był poruszany hydraulicznie. Ruchem potwora z podwodnej platformy kierowało aż 13 płetwonurków. Pod koniec filmu, gdy rekin mija łódź śmiałków, trochę zresztą to widać.
O mechanicznym żarłaczu (i jego kolejnych wersjach) mówiono na planie Bruce, bo tak miał na imię prawnik Spielberga. Sztuczny ludojad ciągle się psuł i tonął, doprowadzając ekipę filmową na skraj obłędu, wydłużając zdjęcia z 55 do 159 dni i generując dodatkowe koszty. Do tego stopnia dało to wszystkim w kość, że ekipa filmowa mówiła o filmie „Flaws” (błędy, usterki), zamiast „Jaws” (szczęki, paszcza).
Więcej informacji:
www.fakt.pl
REKLAMA