Krążownik "Königsberg" miał przybyć do Gdańska pod pretekstem udziału w apelu na cześć poległych marynarzy krążownika "Magdeburg", zatopionego przez Rosjan na początku pierwszej wojny światowej. "Königsberg" miał przybyć do Gdańska, ponieważ tam znajdowały się groby poległych.

Wizytę "Königsberga" niemieckie MSZ zapowiadało już od maja 1939 r., tak aby do ostatniej chwili zachować pozory pokojowej wizyty. Krążownik miał przebywać w porcie gdańskim w dniach 25-28 sierpnia, czyli w pierwotnym terminie ataku na Polskę.

"Königsberg" wybrano dlatego, że dobrze kojarzył się Polakom z ostatniej wizyty w 1935 r., kiedy to marynarka Rzeszy po raz pierwszy od uzyskania przez Polskę niepodległości przypłynęła z przyjacielską wizytą. Niemcy liczyli, że kolejną wizytę "Königsberga" Polacy odbiorą jako kontynuację przyjaznej tradycji.

Tuż przed planowaną wizytą, Niemcy zmienili "Königsberga" na lepiej uzbrojony pancernik "Schleswig-Holstein". Nie zgłoszono tego faktu władzom polskim.

"S-H" był lepiej opancerzony, wypchany po brzegi amunicją i dysponował działami o dwukrotnie większej sile rażenia. W drodze do Gdańska w nocy przerzucono z trałowców przybyłych z Kłajpedy kompanię szturmową piechoty morskiej w liczbie 225 żołnierzy. Na pokładzie płynęło z Niemiec Naczelne Dowództwo Wehrmachtu.

Tadeusz Ziółkowski, zorientował się, że do portu zbliża się inny okręt i odmówił zgody na wprowadzenie. Niemcy zignorowali zakaz, a jego aresztowali (mimo, że był przedstawicielem prezydenta RP).

Więcej informacji: polki.pl