Lekarz John kupuje swojej ciężarnej żonie, Mii, rzadko spotykaną, dużą lalkę, którą kobieta dołącza do swojej małej kolekcji. W nocy młode małżeństwo zostaje napadnięte przez wyznawców Szatana, którzy po krótkiej szamotaninie giną z rąk policjantów. Jakiś czas po tym wydarzeniu Mia odkrywa, że śmierć satanistów sprowadziła przekleństwo na jej rodzinę, które skumulowało się w jej nowej lalce, obdarzonej duszą Annabelle Higgins.

Akcja „Annabelle” rozgrywa się w 1970 roku, ale choć Leonetti, podobnie jak rok wcześniej James Wan cofa się do wieku XX, już od pierwszych minut seansu można dostrzec duże różnice w realizacji. Dynamiczność „Obecności” została tutaj zastąpiona daleko idącą powściągliwością, tak w rozwoju akcji, jak i straszeniu. To stonowanie przywodzi na myśl stare, dobre straszaki, w których prym wiodły aura tajemniczości i niechęć twórców do daleko idącej dosłowności. Wyblakłe zdjęcia oraz stroje z epoki i archaiczne aranżacje wnętrz nie tylko budowały klasyczny klimat, ale chwilami również sprawiały, że zapominałam, iż oglądam współczesny horror, całkowicie przenosząc się do tamtych lepszych dla kina grozy czasów. „Annabelle” jest bez wątpienia ukłonem w stronę wielbicieli straszaków z lat 70-tych i 80-tych, który niemalże całkowicie odżegnuje się od nowoczesnych technik kręcenia, ale niestety nienastawionym na straszenie.

Więcej informacji: horror-buffy1977.blogspot.com