Conrad Hilton miał słabość do znakomitych nieruchomości. Otaczał je względami podobnymi do tych, jakimi kolekcjoner obdarza dzieła sztuki. W 1945 r. nabył największy ówczesny hotel świata z 2673 pokojami, a w 1954 r. przejął kontrolę nad prestiżową siecią Statler, kosztującą 111 mln dol., dokonując najdroższej transakcji na rynku nieruchomości od 1803 r., kiedy Amerykanie kupili od Francuzów całą Luizjanę. W latach 30. XX w. – gdy w USA kryzys nasilił się, doprowadzając do bankructwa 81 proc. hoteli – sądowe polecenia zapłaty na biurku Hiltona spiętrzyły się do kwoty pół miliona dolarów. Wkrótce jego nieruchomości przeszły na własność wierzycieli.

Kryzys zmusił Hiltona do pożyczenia od hotelowego portiera 300 dol. na jedzenie, ale nie wybił z głowy polowania na okazje. Właśnie podczas największej ekonomicznej zawieruchy zwrócił uwagę na artykuł prasowy o Waldorf-Astorii, najwspanialszym hotelu w Ameryce. Wyciął z gazety zdjęcie i wetknął pod szybę biurka, aby nie tracić z oczu upatrzonego celu. W 1949 r., gdy znów miał w ręku prężnie rozwijającą się sieć hotelową, Waldorf-Astoria, królowa hoteli, stała się jego własnością.

Więcej informacji: www.polityka.pl