Niemal dokładnie 50 lat temu Komarow stał się pierwszym człowiekiem, który zginął podczas lotu kosmicznego. Okoliczności towarzyszące jego śmierci 24 kwietnia 1967 roku, a zwłaszcza te, które doprowadziły do wydania zgody na start wadliwego statku, pozostają niejasne. Jest jednak pewne, że Komarow nie zginął nagle. Przez dwie długie minuty musiał wiedzieć, że nie ma już ratunku. Wiedzieć, że pędzi z zawrotną prędkością na spotkanie śmierci. Na nic zdało się, że przez ostatnie 26 godzin z powodzeniem walczył o to, aby w ogóle mieć szansę na powrót. Przy pomocy kontroli naziemnej, swojego opanowania, wiedzy i umiejętności przezwyciężył całą kaskadę usterek statku.

Więcej informacji: www.tvn24.pl