Niemal każdy biegacz, który rozpoczyna swoją przygodę ze sportem, w dalekosiężnych planach chce ukończyć bieg maratoński. Oczywiście nie jest to łatwe. Należy zacząć od krótszych dystansów, spróbować przebiec połowę maratonu, a dopiero potem “atakować” magiczne 42,195 km. Po wbiegnięciu na metę biegu maratońskiego pojawia się jednak ogromna ulga i poczucie spełnienia. To wyjątkowy bieg, który ma wyjątkową historię i na zawsze pozostanie w pamięci każdego zawodnika, który go pokonał.

Nazwa biegu nawiązuje jeszcze do czasów starożytnej Grecji, do miejscowości Maraton, gdzie doszło do ogromnej bitwy. Wydawało się, że we wrześniu 490 r. p.n.e. Grecy są bez szans w wojnie z Persami. Postanowili ruszyć jednak na otwartą walkę, mimo znacznie mniej licznej armii. Grecy doskonale rozegrali jednak walkę taktycznie, a ich przeciwnicy zaczęli uciekać. Już wtedy wiadomo było, że Grecja wyszła z potyczki zwycięsko. Jeden z żołnierzy otrzymał rozkaz przekazać radosną nowinę do Aten, czyli jednej z najważniejszych miejscowości starożytnej Grecji. Ogromny dystans postanowił pokonać… biegiem. Sztuka ta udała mu się, a chwilę po tym, jak wypowiedział słowa “Cieszcie się! Zwyciężyliśmy!”, padł z wycieńczenia. Okazało się, że przebiegł ponad 40 km. I o ile dzisiejsze biegi maratońskie rozgrywane są na niewielkich różnicach wzniesień, to starożytny żołnierz wysłany przez Miltiadesa przez pierwsze 10 km musiał pokonać ich prawie 400-metrową różnicę.

Więcej informacji: mccmedale.pl