Od lat 50. XIX wieku okręty rosyjskie zaczęły zapuszczać się na południe, coraz dalej, wzdłuż azjatyckich wybrzeży. Nowa Zelandia, była jednym z możliwych celów, gdyby Rosjanie chcieli zagrozić brytyjskiemu imperium.

Strach był powszechny. Rosyjska inwazja była nie tylko realna, ale wręcz spodziewana. Zwłaszcza, że nowozelandzkie porty, położone prawie 20 tysięcy kilometrów od Londynu, i niemal pozbawione obrony były banalnym celem.

W 1885 roku rosyjski strach sięgnął zenitu. Sytuacja w Azji Środkowej stawała się bardzo trudna. Rosyjskie wojska parły w kierunku Afganistanu, a stamtąd miałyby już otwartą drogę do Brytyjskich Indii, najważniejszej kolonii w brytyjskim imperium. Wojna wisiała na włosku i byłaby to wojna niemal globalna.

Tymczasem umocnienia w Nowej Zelandii, zbudowane przed kilku laty, nadal nie mogły skutecznie powstrzymać spodziewanej inwazji. Nastawienie społeczne było takie, że albo rząd zrobi coś, by powstrzymać tę falę strachu, albo rządzące partie nie będą miały już żadnych szans w nadchodzących wyborach.

Zarządzono budowę kolejnych 17 fortów. Nową broń zamówiono w Londynie, w tym nowoczesne, znikające działa. Ustawione na szczytach wulkanów, których wiele jest w Auckland, po wystrzeleniu zapadałyby się do podziemnego bunkra, gdzie pod osłoną mogłyby być przeładowane i szybko gotowe do dalszej akcji.

Więcej informacji: wojciechpiestrak.pl