Nasycenie piwa dwutlenkiem węgla jest jedną z ważniejszych cech wpływających na odbiór. Drobne pęcherzyki gazu wpływają na odczucie w ustach, odczucie goryczki i na formowanie się czapy piany. Co prawda niektórzy piwosze uznają, że piana w szklance to zmarnowana przestrzeń, ale pamiętać należy, że taka czapa, uformowana przez uchodzące do góry pęcherzyki gazu, zatrzymuje w piwie wiele lotnych związków, dzięki czemu można cieszyć się bardziej złożonym w odbiorze trunkiem.

Są dwa najczęściej spotykane sposoby na to, by w piwie znalazł się dwutlenek węgla. Pierwszy – praktykowany głównie przez domowych piwowarów, polega na refermentacji piwa w butelce. Żeby to było możliwe, w zabutelkowanym piwie muszą być żywe drożdże, co oznacza, że nie może być ono pasteryzowane.

Drugim sposobem jest wymuszone nasycenie piwa. Ponieważ piwo produkowane na sprzedaż jest zazwyczaj pasteryzowane, browary rzemieślnicze co do zasady nasycają piwo właśnie w ten sposób, choć są receptury i piwa, które wymagają refermentacji. Możliwe sposoby wymuszonego nasycania piwa to przechowywanie go w tanku pod ciśnieniem w obecności dwutlenku węgla, lub mieszanie ze sprężonym gazem – to drugie możliwe jest albo przy butelkowaniu, albo przy serwowaniu z nalewaka.

Więcej informacji: www.gorzkaprawda.pl