Około 240 km od San Diego i 300 km od Los Angeles leży miejsce, które samo nazywa się „ostatnim wolnym miastem w Ameryce”. Mowa tu oczywiście o Slab City, czy też The Slabs, jak je zwykli nazywać jego mieszkańcy. Część ludzi mieszka tu cały rok, jednak zdecydowana większość mieszkańców to tzw. „snowbirds”, którzy przyjeżdżają tu tylko w miesiącach zimowych, a wiosną wracają w północne rejony kraju. Mieszkańcy Slab City to głównie starsi i emerytowani ludzie, którzy mieszkają tu w swoich camperach. Poczucie wolności - To właśnie przyciąga ludzi do Slab City. Jednych do miasta przyciąga bieda, inni chcą zobaczyć jak to jest żyć bez wody, prądu czy gazu, a jeszcze inni po prostu szukają spokoju. Wszystkich tych ludzi łączy jednak przeszłość, którą niechętnie wspominają i chcą się od niej wyzwolić. Mieszkańcy Slab City nie przejmują się prawem i są przeciwni biurokracji. Ci ludzie układają sobie po prostu życie po swojemu.

Więcej informacji: travelarchitects.pl