Wszystko zaczęło się od Kociej Pani. W latach 60. Henriette van Weelde przygarnęła kocią rodzinkę. Później pojawił się kolejny przybłęda, za nim kolejny i kolejny. W domu kobiety zaczęło brakować miejsca dla kocich podopiecznych. Wpadła więc na śmiały pomysł. Kupiła łódź mieszkalną, na której urządziła przytulisko dla kocich znajdek. Na szczęście wraz z kotami pojawiły się też dobre dusze, które chciały im pomagać. To byli pierwsi wolontariusze na Kociej Łodzi. Nieformalne schronisko szybko stało się sławne. W latach 80 zostało zarejestrowane. Działa do dziś. Jest też nietypową atrakcją dla turystów odwiedzających Amsterdam. Kocia Łódź jest zakotwiczona w Amsterdamie, na kanale Singel, pod numerem 38 G.

Więcej informacji: wiadomosci.gazeta.pl